Powered By Blogger

sobota, 1 marca 2014

Puma

Bloga zacznę od mojej własnej, jednej z najładniejszych prac. Tą pumę rysowałam kredkami pastelowymi, dla mojej młodszej siostry Magdy. Miała urodziny, a ja nie wiedziałam co wykombinować, aby ją uszczęśliwić. Zastanawiałam się nad kupnem figurki Schleich, ale zaraz mi się przypomniało, że nie mam gotówki. Może zostawić sprawę w spokoju i nic jej nie dać? Tą myśl szybko zakryła myśl o smutnej Madzi. Ona przecież tyle dla mnie robi. Ja tak nie potrafię. Chociaż w ten dzień postanowiłam okazać się dobrą siostrą. A może ulepie jej coś? Nie, to pomysł bez sensu. Nie umiem lepić, albo by się zepsuło, albo wyszło by bardzo brzydko. Tak być nie może. Po długim myśleniu wpadłam na najprostszy pomysł. Narysuję coś! I znowu długo musiałam myśleć. Co mam narysować? Papugę? Nie, to już się troszkę przereklamowało. Smoka? Za bardzo pospolity i prosty. Konia? Czy ja wiem? Rzadko mi wychodzą, a nawet jeśli, konie często dostaje od Weroniki, mojej starszej siostry. Pieska? Nie, nie lubię rysować psów. A kota? Nie, raczej dzikiego kota! Zaczęłam przeglądać moje encyklopedie natury. Poszukiwałam tygrysów. Doszłam do wniosku, że tygrysy są za trudne. Lwy, nie, ich grzywy. Otworzyłam  książkę na stronie przeznaczonej dzikim kotą. Lampart... może jego? Ale mój wzrok nagle utkną w zdjęciu tej pumy.  Postanowiłam, że to ją narysuję. Tak też zrobiłam. Patrzyłam na książkę i przerysowywałam na kartkę. Nie przykładałam kartki do księgi. Nie miałam też kalki. Po prostu patrzyłam i rysowałam. Niestety drzewo mi nie wyszło. Całą resztę uważam za udaną. A wy?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz